Długo się nie znali
To było niczym chwila
Ich drogi się spotkały
Ich chemia połączyła
Nie było w tym rozsądku
Ni za grosz logiki
Ileż zaś szaleństwa
Ileż fantastyki
Śnił o niej po nocach
Czerwcowych bardzo krótkich
Wyciągał do niej dłonie
Jej lakier czerwoniutki
Chciał uczynić z niej natychmiast
Pal licho logikę
Swą jedyną prawowitą
Wymarzoną brykę