Syrena

 

Dobiłam do brzegu czerwonej skały

ziemia i woda jak w chłodnym uścisku

Wiem bardzo dobrze bo to się stać miało

jak trup padam długa przy skalnym urwisku

Zostawiam odciski nóg dłoni ciała

stapiam się w jedno z mym nowym pejzażem

Oddycham powietrzem wypełniam się cała

spoglądam na chmury pierwiosnki mych zdarzeń


Dla tej morskiej istoty woda od zawsze była jej domem schronieniem jej całym życiem. Nagle zostaje wyrzucona na brzeg jak ptak wyrzucany z gniazda przez swoją matkę, bo ma nauczyć się latać. Taka jest kolej życia. Wszystkie stworzenia łącznie z człowiekiem przechodzą mniejsze (osobiste) i większe (kolektywne) transformacje. Każdy kto to czyta, już raz w swoim życiu doświadczał „wyjścia z wody” gdy się rodził na ten świat. Teraz doświadczamy tego kolektywnie, w sposób symboliczny co nie znaczy, że mniej bolesny. Przechodzimy z Ery Ryb do Ery Wodnika. Żywioł wody czyli wiary, poświęcenia, hierarchii ustępuje żywiołowi powietrza czyli wiedzy, informacji, równości. To już nie ten czas, żeby nabierać „wody w usta” teraz trzeba mówić. Pewnie, otwarcie, całym sobą.

Najnowsze wiersze

Ganges
...
Materia
...
Wspomnienia
...

Kategorie