Jak żadnego roku
o tej właśnie porze
powziął plan ambitny
Graty swe ułożę
Jest w tym tajemnica
w gratach układaniu
Nie odkryjesz Siebie
siedząc w zaniedbaniu
Od dziecka zmuszani jesteśmy do robienia czegoś (dla naszego i innych dobra) na co niekoniecznie mamy ochotę. Najpierw szkoła, potem praca. W ciągu całego roku gdy mamy 26 dni wolnego od pracy lub 2 miesiące od szkoły to nie robimy nic i potem czujemy o to do siebie żal bo przecież tyle rzeczy planowaliśmy zrobić w tym czasie. Nie dostrzegamy, że do tego „wytresował” nas system w jakim żyjemy. Służyć mu, a nie Sobie.
Nie znamy innego życia – przynajmniej większość z nas. Nie znamy innych „siebie”. Żadne dziecko nie przeczyta książki ze smakiem, jeśli ktoś mu ją wcześniej porządnie obrzydzi. Ludziom zbrzydło życie. Wielu ludzi nigdy się nie dowie, że potrafi i nawet lubi czytać*.
Czy jest jakaś szansa na takie życie, które przyniesie nam pełną przyjemność i nieodkrytą dotąd satysfakcję? Nie aplauz, nie podziw, nie profit, nie uznanie ale głębokie poczucie szczęścia i niezaspokojona ochota na więcej.
Żeby coś stworzyć, odkryć, żeby cieszyć się jak małe dziecko w oczekiwaniu na kolejny dzień trzeba od czegoś zacząć. Początek każdej podróży to rozeznanie się w tym co jest, co mnie otacza. Uporządkowanie wszystkiego dookoła, nadanie wszystkiemu należytego miejsca – nie byle gdzie. Potraktowanie każdej rzeczy poważnie, czymkolwiek by nie była i ofiarowanie jej miejsca w naszej przestrzeni. Banalnie brzmi ale od tego zaczyna się budowanie szacunku do samego siebie (nie do szkoły czy pracy). Bez tego ani rusz. Nie róbmy wielkich planów, założeń – ogarnijmy swoją przestrzeń. Zauważmy i uznajmy. Rozmowy, ludzie, pieniądze, ubrania, „strychy i piwnice”. Właśnie tam znajdziemy pierwsze wskazówki co robić dalej…
*czytanie – zdolność dokonywania świadomego i odpowiedzialnego wyboru tego co jest dla mnie dobre i korzystne.